Ale dlaczego?
Zadawanie pytań jest dobrą praktyką. Otwiera głowy, uczy, pozwala poznawać świat i ludzi. Są jednak pytania, które prowadzą na manowce. Na ścieżki donikąd, w głąb czarnych tuneli, jak w książkach Kinga o podziemnym Derry – gdzieś tam w środku, wśród plątaniny wąskich wilgotnych korytarzy czai się wyłącznie TO: ciemność, zaduch, strach, i nic więcej.
Próbujemy zrozumieć, co patol miał na myśl, dlaczego zrobił to czy tamto. Usilnie staramy się pojąć, skąd u niego takie czyny, słowa i przesłanki. Próbujemy ogarnąć, co zrobił z naszym życiem, zwłaszcza na początku, kiedy odchodzi, albo my uciekamy, kiedy milknie burza a my stoimy na deszczu, oszołomione i przerażone – a w głowie szum.
Ale dlaczego?
Nie ma nic złego w potrzebie zrozumienia i poskładania rzeczy w jasny obraz – taka jest nasza natura, że chcemy odpowiedzi – tu jednak jej nie ma. Wszystko co zrobił i mówił, co myślał i koncypował wymyka się logice. Tu nie znajdziesz wyjaśnień i spokoju.
Ale dlaczego? – pytanie zasadne i usprawiedliwione i słuszne. Co jednak, jeśli nie istnieje odpowiedź? Wiele kobiet po związku z narcystycznie zaburzonym osobnikiem utyka na lata w podziemnych korytarzach. Kręcą się w kółko, wędrują w nieskończoność w cuchnących kanałach, błądzą w ciemności: w desperacji szukają sposobu, by pojąć.
Nie pojmiesz. Tak jak nie pojmiesz ludzi, którzy okradają groby, gwałcą dzieci, zabijają innych dla zysku. Nie pojmiesz, bo musiałabyś mieć w głowie te neurony i taką sieć, która wprowadza powyższe pragnienia w czyn. Musiałabyś mieć takie sumienie, która ze zbrodnią żyje za pan brat. I taką logikę, która to racjonalizuje i usprawiedliwia.
Zrozumienie psychopatów, socjopatów i narcyzów, mimo tysięcy publikacji i rozważań, jest dla ciebie ścieżką do piekła. To jałowa, pozbawiona sensu czynność, to teoretyzowanie o sprawach, o których nie masz pojęcia. Problem jest taki, że próbujemy. Problem jest taki, że nas to ćmi, jak bolący ząb – nie daje spać, oddychać, żyć.
Świat jest wielką układanką, którą całe życie próbujemy poskładać w całość. To daje nam poczucie kontroli i sprawstwa. Chcemy widzieć obrazek, bo dzięki temu czujemy ten rodzaj spokoju, który pozwala nam funkcjonować: wiemy jak się w nim poruszać, jak zredukować lęk, zaadaptować się. Oni jednak są niepasującym elementem, kawałkiem chuj wie skąd, częścią o poszarpanych brzegach, czarnym fragmentem czegoś.
Dlaczego tak?
Bo tak.
Czy jest to odpowiedź satysfakcjonująca?
Nie.
Czy niesie ukojenie?
Też nie.
Odpowiedzi z reguły są dobre albo złe. Tu jej po prostu nie ma. I cała sprawa polega na tym, by fakt nieistnienia odpowiedzi zaakceptować. Cała sprawa polega na tym, by nie schodzić w tunele – bo tam, na dole, on jest królem. Tam na dole jest jego imperium.
Odszedł, uciekłaś, nieważne – nie zdejmuj pokrywy do piekła, nie zaglądaj, nie krzycz w ziejącą gównem pustkę: ale dlaczego?!
Za każdym razem gdy tam zaglądasz, wdychasz trujące wyziewy. Za każdym razem się gubisz. Za każdym razem, kiedy pytasz, jesteś w jego władzy.