Bez metafor, śmiertelnie poważnie.
Bessel van der Kolk, profesor psychiatrii na Harvardzie, jeden z najwybitniejszych badaczy traumy, pisał już lata temu, że długotrwała przemoc, jakakolwiek, a więc także psychiczna, czyni w naszych organizmach ogromne spustoszenia.
Stres, będący wynikiem przemocy sprawia, czytamy w „Strachu ucieleśnionym”, że zanika ochrona autoimmunologiczna – doświadczając przemocy zaczynamy więc chorować, zarówno na banalne, jak i poważne choroby.
Wysoki poziom kortyzolu znacznie zwiększa ryzyko cukrzycy. Działa zabójczo na hipokamp, redukując jego wielkość – żyjąc z przemocowcem mamy problemy z pamięcią i koncentracją.
Stres pobudza układ limbiczny, inaczej zwany ciałem migdałowatym, a to powoduje rozregulowanie emocji – towarzyszy nam ciągły strach i niepokój – nie śpimy, a jeśli śpimy, mamy koszmary. Brak snu generuje wyczerpanie i depresję.
Stres blokuje ośrodek Broki, odpowiedzialny za mowę – pojawia się trudność z wypowiedzeniem się, lub nazwaniem tego, co się z nami dzieje. I co dzieje się w naszych domach.
Pobudzony mózg, poprzez nerw błędny, rozpierdala nam układ trawienny i trzewia.
Wpływa też na pracę serca i płuc – serce wali, bezustannie, co jest dla niego niszczące, a płuca pracują albo ponad miarę, albo zbyt płytko.
Stres powoduje, że wyłącza się działanie zarządcze, ulokowane w korze przedczołowej – nie jesteśmy w stanie podejmować racjonalnych decyzji – kiedy doświadczamy przemocy, nasze życie zmienia się w bezładne miotanie, od ściany do ściany.
To tylko kilka przykładów.
A teraz, drogie panie, ręka w górę, która z was, po zgłoszeniu przemocy, miała robioną obdukcję – ale nie ciała, a psychiki. Którą przebadano na poziom kortyzolu we krwi?
Której, za pomocą rezonansu, sprawdzono wielkość hipokampa. Która miała przeprowadzony wywiad, na istniejących od lat, standaryzowanych arkuszach badania PTSD, którymi zwyczajowo bada się weteranów?
Wg. słownika języka polskiego, obdukcja to badanie lekarskie wykonywane w celu ustalenia rodzaju i rozmiarów doznanych uszkodzeń ciała, lub badanie zwłok w celu ustalenia przyczyny śmierci.
Tyle jeśli chodzi o definicję; ta zakłada, że jesteśmy workiem za skóry, napełnionym tkanką. Uszkodzenie worka i tkanki to uszkodzenie człowieka. Nasze emocje, nasz umysł, nasze uczucia, czyli to, co sprawia, że jesteśmy ludźmi i że funkcjonujemy jako ludzie, nie podlega obdukcji. Powiedz, kobieto, na policji lub w sądzie, że masz koszmary, a obśmieją cię jak norki. Powiedz, że nie śpisz od miesiąca, to popatrzą na ciebie jak na wariatkę – a potem zaczną się zastanawiać, czy nie odebrać ci dzieci.
Wniosek? W świecie, w którym żyjemy, jesteś wiarygodna tylko wtedy, gdy masz wybite zęby, poszarpane wargi, podbite oczy i rozerwaną wątrobę, lub gdy jesteś trupem. Jesteś wiarygodna, jeśli twój worek jest siny i pokaleczony. Dopiero wtedy stajesz się ofiarą.
Albo więc dajmy się zabić, albo zmieńmy ten świat.
Bo dłużej, naprawdę, tak się nie da.