Kategorie
Felietony

Niech eksploduje.

Niech eksploduje.

To będzie tekst inny niż zwykle. Pomimo, że go znam – pisałam go przez dwa dni – trzęsie mną. Pomimo, że w zasadzie mnie nie dotyczy – moje dzieci są już dorosłe – czuję wielki niepokój. Myślę o was, o tych, które są przed, lub w trakcie rozwodu. I waszej walce o prawa rodzicielskie. Myślę o tysiącach dzieciaków, które narażono na niebezpieczeństwo i o traumach, które niosą do końca życia. O tych, które tego nie przetrwały. Myślę także o prawie, które z założenia powinno chronić najsłabszych, ale tego nie robi, kiedy zawiera jakiekolwiek sojusze.
To długi tekst, ale uwierzcie, inaczej się nie dało. Udostępniajcie. I rozmawiajcie ze sobą.
Bądźcie razem. Niech gniew eksploduje. Bo w przeciwnym razie zapanuje ciemność.
I jeszcze jedno. Pierwszy raz, i mam nadzieję że ostatni, uprzedzam te wszystkie, które mają słabe żołądki, by przygotowały się na najgorsze.
Richard A. Gardner był profesorem psychiatrii na Uniwersytecie Columbia. Pracował tam nieodpłatnie, utrzymując się przede wszystkim z wynagrodzeń za pracę jako biegły sądowy, oraz z wydawnictwa Creative Therapeutics, które sam założył i w którym publikował swoje książki.
To on jest twórcą „teorii” PAS, czyli Syndromu Alienacji Rodzicielskiej, gdzie słowo teoria zostało ujęte w cudzysłów nie bez przyczyny – PAS nie został uznany przez świat akademicki ani żadną uprawnioną organizację naukową, nie spełniał bowiem warunków i kryteriów pracy badawczej – „teoria” opierała się bowiem, jak pisano, na osobistych przekonaniach, doświadczeniu, światopoglądzie i uprzedzeniach jego twórcy. PAS nie jest też uwzględniony w DSM, diagnostycznym i statystycznym podręczniku zaburzeń psychicznych.
Czym jest PAS? W prostych słowach, „teoria” opiera się na założeniu, że dziecko, w przypadku rozwodu rodziców, unika kontaktu z tym opiekunem, który nie sprawuje nad nim codziennej pieczy, ponieważ zostało poddane praniu mózgu, a jego niechęć czy strach w stosunku do drugiego rodzica nie ma nic wspólnego z faktem, że było ono świadkiem lub doświadczało przemocy lub molestowania od ojca – piszę „ojca”, bowiem Richard A. Gardner zasłynął w sądach głównie obroną ojców, starających się o całkowitą lub naprzemienną opiekę, pomimo ciążących na nich oskarżeniach o ciężkie nadużycia.

Gardner stał na stanowisku, że dziecko powinno być odebrane matce, sprawczyni PAS, i przekazane ojcu lub, ewentualnie, do instytucji, która „odpierze” mu mózg i nauczy, jak na nowo pokochać drugiego rodzica.
Najbardziej znane książki Richarda A. Gardnera to „Child Custody Litigation: A Guide for Parents and Mental Health Professionals” 1986, „The Parental Alienation Syndrome and the Differentiation Between Fabricated and Genuine Child Sex Abuse”1987, „Sex-Abuse Hysteria: Salem Witch Trials Revisited” 1991 i „True and False Accusations of Child Sex Abuse”1992. Wszystkie wydał sam.
Pierwszą z nich osobiście rozesłał do wszystkich sądów rodzinnych w Stanach Zjednoczonych, a jej treść, mimo sprzeciwu i zakłopotania psychologicznego establishmentu, trafiła na podatny grunt. Musiało być w „teorii” PAS coś bardzo ujmującego, co przekonało umysły, sumienia i serca sędziów i adwokatów, bo zaraz potem Gardner stał się w USA ważnym ekspertem i biegłym w sprawach rozwodowych, zwłaszcza w tych, gdzie pojawiały się zarzuty o molestowanie seksualne dzieci oraz o przemoc. Odbyło się tysiące rozpraw w oparciu o „teorię” PAS, rozpowszechnianą i używaną przez jej orędowników. Zakończyły się wyrokiem odebrania dziecka matce i uznania, że jego niechęć do ojca wynika tylko i wyłącznie z syndromu alienacji. Sam Gardner uczestniczył w ponad 400 procesach, i tak byłoby zapewne do dziś – był zagorzałym bojownikiem o swoją sprawę – gdyby w maju 2003 roku nie zmarł, o czym opowiem na koniec tej historii, bo każda historia zasługuje na swoje zakończenie.
Na temat PAS napisano tysiące tomów. Opublikowano setki opinii, polemik, recenzji, mów pochwalnych i interpretacji. Czasem jednak nie ma sensu bić się na argumenty. Będzie lepiej, jeśli to Dr. Richard A. Gardner powie swoimi słowami, o co w tym wszystkich chodzi.
Zapnijcie pasy.
Oto cytaty zaczerpnięte z jego książek:
W każdym z nas jest trochę pedofilii.
Pedofilia wewnątrzrodzinna (czyli kazirodztwo) jest szeroko rozpowszechniona i jest prawdopodobnie starożytną tradycją.
Normalne dziecko przejawia szeroką gamę fantazji i zachowań seksualnych, z których wiele można by określić jako „chore ” lub „zboczone”, gdyby były okazywane przez dorosłych.
Miał pecha /ojciec/, jeśli chodzi o miejsce i czas urodzenia, co do społecznego nastawienia do pedofilii. Nie są to jednak powody, by go potępiać.
Jednym z kroków, które społeczeństwo musi podjąć, aby poradzić sobie z obecną histerią /dot. pedofilii/, jest „zejście z niej” i przyjęcie bardziej realistycznej postawy wobec pedofilskich zachowań.
Drakońskie kary wymierzone pedofilom wykraczają daleko poza to, co uważam za wagę przestępstwa.
Usunięcie pedofilskiego rodzica z domu powinno być poważnie rozważane tylko wtedy, gdy wszystkie próby leczenia i zbliżenia z rodziną okazały się daremne.
Pedofile, którzy wykorzystują dzieci poza domem, powinni najpierw otrzymać możliwość leczenia środowiskowego. Jeśli to zawiedzie, wtedy i tylko wtedy należy rozważyć jakiś rodzaj przymusowego uwięzienia.
Podczas swoich przemówień przeciwko „zboczeńcom”, którzy są przedmiotem ich pogardy /adwokaci drugiej strony/, często osiągają poziom taki podniecenia, który można łatwo uznać za seksualny. Psychologicznie, takie osoby zawsze walczą o stłumienie swoich własnych niedopuszczalnych pedofilskich impulsów, które nieustannie naciskają na uwolnienie.
Nie ma wątpliwości, że sprawy o nadużycia są „podniecające” dla wielu różnych osób w nie zaangażowanych, oskarżycieli, prokuratorów, prawników, sędziów, oceniających, psychologów, dziennikarzy, czytelników gazety i wszystkich innych – z wyjątkiem fałszywie oskarżonych i niewinnej ofiary.
Sędziowie również mogą tłumić pedofilskie impulsy, z obawy przed represją i poczuciem winy. Dochodzenie w szczegółach sprawy zapewnia im voyeurystyczne i zastępcze gratyfikacje. Uwięzienie domniemanego sprawcy może służyć psychologicznemu wyparciu własnych, posiadanych przez sędziego impulsów pedofilskich.
Matka jest usatysfakcjonowana psychologicznie [jej własne, hamowane seksualne potrzeby] wizualnymi obrazami, które dostarcza zarzut o molestowanie seksualne /dziecka/.
Zdecydowana większość ludzi w historii świata uważała pedofilię za normę.
Dzieci cierpią dlatego, że nasze społeczeństwo przesadnie reaguje na pedofilię.
Pedofilia może sprzyjać przetrwaniu gatunku ludzkiego, służąc celom prokreacyjnym.
Wykorzystywanie seksualne niekoniecznie jest traumatyczne; Wyznacznikiem tego, czy molestowanie seksualne będzie traumatyczne dla dziecka, jest społeczna postawa wobec takich spotkań.
Należy zachować szczególną ostrożność, aby nie zrazić dziecka do molestującego rodzica. Usunięcie pedofilskiego rodzica z domu powinno być poważnie rozważane tylko wtedy, gdy wszystkie próby leczenia okazały się daremne.
Należy powiedzieć dziecku, że nie ma idealnego rodzica. Wykorzystywanie seksualne należy umieścić na liście negatywnej, ale należy również docenić pozytywy.
Starszym dzieciom można pomóc zrozumieć, że kontakty seksualne między osobą dorosłą a dzieckiem nie są powszechnie uważane za czyn naganny. Dziecko może dowiedzieć się o innych społeczeństwach, w których takie zachowanie było i jest uważane za normalne. Można by pomóc dziecku docenić mądrość słów szekspirowskiego Hamleta, który powiedział: „Nic nie jest ani dobre, ani złe, ale to myślenie takim to czyni”.
W takich dyskusjach należy pomóc dziecku zrozumieć, że mamy w naszym społeczeństwie przesadnie karną i moralistyczną postawę wobec kontaktów seksualnych między dorosłym a dzieckiem.
Jeśli matka zareagowała na molestowanie w sposób histeryczny lub użyła tego jako pretekstu do kampanii oczerniania ojca, terapeuta postąpi dobrze, jeśli spróbuje ją „otrzeźwić”. Jej histeria przyczyni się do poczucia dziecka, że ​​popełniono ohydną zbrodnię, a tym samym zmniejsza prawdopodobieństwo jakiegokolwiek zbliżenia z ojcem.
Trzeba zrobić wszystko, co możliwe, by pomóc jej spojrzeć na „zbrodnię” z właściwej perspektywy. Trzeba jej pomóc zrozumieć, że w większości społeczeństw w historii świata
takie zachowanie było wszechobecne i nadal tak jest.
Być może można jej pomóc w zrozumieniu, że w historii świata jego /ojca/ zachowanie było prawdopodobnie częstsze, niż powściągliwe zachowanie tych, którzy nie wykorzystują seksualnie swoich dzieci.
Trzeba /sprawcy/ pomóc zrozumieć, że nawet dzisiaj [pedofilia] jest szeroko rozpowszechnioną i akceptowaną praktyką wśród dosłownie miliardów ludzi.
Musi nauczyć się panować nad sobą, jeśli ma uchronić się przed drakońskimi karami wymierzanymi w naszych społeczeństwach, które okazują pedofilskie impulsy.
Terapia z ojcem nie powinna skupiać się na głównym problemie (tj. molestowaniu seksualnym). Zamiast tego terapię należy poświęcić na rozmawianie o innych rzeczach, ponieważ celem terapii jest pomaganie ludziom zapomnieć o ich problemach.
Żyjemy obecnie w niebezpiecznych czasach, podobnie jak w nazistowskich Niemczech.
Histeria wykorzystywania seksualnego jest wszechobecna.

Dzieci są z natury seksualne i mogą inicjować kontakty intymne poprzez „uwodzenie” dorosłego.
Jeśli związek seksualny zostanie wykryty, dziecko prawdopodobnie będzie zmyślać, tak że to dorosły będzie obwiniany za inicjację.
Jesteście tam jeszcze?
Trzymacie się?
Zastanawiam się czasem, czy istnieje miejsce w duszy człowieka, gdzie jego szaleństwo spotyka się z sumieniem. Miejsce, gdzie bestia pochyla głowę i spuszcza oczy. Gdzie wszystkie słowa i wszystkie uczynki odbijają się w lustrze życia, i gdzie żadne sztuczki nie są w stanie przykryć ani dobra, ani potworności, które nosimy w sobie. Chodzi mi o miejsce, gdzie rozstrzyga się spór, kim w istocie jesteśmy, i na co zasługujemy. Być może dla wielu powierzchnia ich zwierciadła zawsze pozostanie mętna i nieczuła na jakikolwiek blask.
A może, kto wie, kiedy przypadkiem, na chwilę, na jego tafli pojawia się pojedynczy refleks, niespodziewana smuga światła, ulotny błysk, to wówczas to, co na ułamek sekundy wyłania się z mroku, bam!, nagle eksploduje, i zabija.
25 maja 2003 roku Richard A. Gardner nie pojawił się, jak zwykle, w sądzie, gdzie miał zeznawać jako biegły. Znaleziono go we własnym domu, zaszlachtowanego, jak świnia, nożem do steków. Wykluczono udział osób trzecich, a jego śmierć, po drobiazgowym śledztwie, uznano za samobójstwo.
„W lutym 2020 roku powstał, pod wpływem silnego lobby ojcowskiego, parlamentarny Zespół ds. Przeciwdziałania Alienacji Rodzicielskiej. Skład osobowy zespołu: Grzegorz Braun, Dobromir Sośnierz, Janusz Korwin-Mikke i Robert Winnicki.
Priorytetowe orzekanie opieki naprzemiennej przez sądy rodzinne, kara dwóch lat więzienia dla rodzica utrudniającego kontakty z drugim rodzicem i 12 lat pozbawienia wolności, jeśli drugi rodzic – w następstwie tzw. alienacji – targnie się na swoje życie. To podstawowe założenia senackiego druku 63, który zakłada nowelizację kodeksu rodzinnego i opiekuńczego oraz kodeksu karnego.”
Wyborcza, 10.04.2021